Pojednanie wolnomularzy francuskich i niemieckich a budowa zjednoczonej Europy « Grande Loge des Cultures et de la Spiritualité Polska ∴ Wielka Loża Kultur i Duchowości Polska
22159
post-template-default,single,single-post,postid-22159,single-format-standard,theme-hazel,hazel-core-1.0.5,woocommerce-no-js,ajax_fade,page_not_loaded,,select-theme-ver-4.7,wpb-js-composer js-comp-ver-6.4.2,vc_responsive
 
Loża Badenia zum Fortschritt, na W.: Baden Baden, źródło: loge-badenia.de

Pojednanie wolnomularzy francuskich i niemieckich a budowa zjednoczonej Europy

Wolnomularstwo zawsze kojarzone było z przekraczaniem granic i kosmopolityzmem, a jego wrogowie przypisywali mu (i nadal przypisują) intencje zniszczenia religii i zlikwidowania tożsamości narodów w celu przejęcia władzy nad światem. Dla zilustrowania jakie intencje są nam przypisywane, przytoczę fragment książki pt. „Żydzi i masoni we wspólnej pracy”: „Ponieważ jesteśmy budownikami nowej Świątyni szczęścia Ludzkości, dla wzniesienia której musimy zacząć od zburzenia obecnego porządku społecznego, znieśliśmy wykształcenie religijne i dotychczasowe prawa ludzkie. Obaliwszy przy pomocy Francji i Włoch władzę doczesną śmiertelnego wroga naszego, Papieża, osłabimy przy pomocy Niemiec Francję, podporę jego władzy duchownej. I nadejdzie dzień, w którym Europa, podzielona na Cesarstwo Niemieckie na Zachodzie, a Rosyjskie na Wschodzie, zostanie przez nas, Masonów, złączona w jedno z Rzymem, jako stolicą świata. Najwyższy nasz Przywódca panować będzie sam i niepodzielnie, a siedzące u stóp tronu jego Wol. Mul. dzielić będzie z nim jego wszechpotęgę”. Z takiego punktu widzenia obecna Unia Europejska nie jest więc niczym innym, jak właśnie daleko zaawansowaną – ale przecież wciąż jeszcze odwracalną – realizacją owego demonicznego planu. I na nic oczywiście nie zdadzą się tłumaczenia, że Adenauer, Schuman, de Gasperi, trzej ojcowie założyciele zjednoczonej Europy byli gorliwymi katolikami i nic z masonerią nie mieli wspólnego…

 

Dla każdego jednak, kto ma „oczy do patrzenia” i potrafi dostrzec pokój, stabilność i dobrobyt, jakie nasz kontynent zbudował na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat wydobywając się z otchłani przerażających rzezi i zniszczeń, konstrukcja europejska jawi sie bez wątpienia jako wielkie – co nie znaczy przecież, że doskonałe – osiągnięcie. Gdy więc odsuniemy na bok chorobliwe teorie spiskowe, powstaje pytanie: w jaki sposób my, wolnomularze, przyczyniliśmy się do budowy pokojowej, zjednoczonej Europy? Jeżeli pamięta się, że ideą przewodnią kształtowania Wspólnot Europejskich było uczynienie niemożliwą kolejnej wojny francusko-niemieckiej – w tym zwłaszcza poprzez utworzenie Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali wyłączającej przemysł ciężki obu krajów spod ich suwerennej kontroli -, to ciekawej odpowiedzi na postawione wcześniej pytanie dostarcza dwujęzyczna, niemiecko-francuska broszura pt. „Zgromadzenie wolnomularzy 3-5 lipca 1909 r. w Baden-Baden”. Dowiadujemy się z niej mianowicie, że w od 3 do 5 lipca 1909 r. w kurorcie Baden-Baden, blisko obecnej granicy francusko-niemieckiej, na zaproszenie loży „Badenia zum Fortschritt” gościła wielosetosobowa grupa wolnomularzy z Nancy, Paryża, Lyonu oraz wielu innych miast Francji, a także przedstawiciele wolnomularstwa niemieckiego, luksemburskiego i szwajcarskiego.

 

Siedziba Sz.: L.: Badenia zum Fortschritt, na W.: Baden Baden

Siedziba Sz.: L.: Badenia zum Fortschritt, na W.: Baden Baden; źródło: loge-badenia.de

Cel i genezę tego spotkania przedstawimy za chwilę, ale żeby ułatwić zrozumienie jego związku z procesem integracji europejskiej, warto najpierw osadzić zdarzenie w kontekście historycznym. My, Polacy, żyjemy przede wszystkim wspomnieniami grozy II wojny światowej, a I wojna światowa wywołuje w nas skojarzenia raczej pozytywne, jako przynosząca nam w rezultacie niepodległość. Różni nas to od Francuzów, wśród których do dzisiaj trwa bolesna pamięć o rzezi całego niemal pokolenia ich pradziadów w okopach I wojny światowej. Dla dopełnienia tego obrazu należy dodać pamięć o wojnie jeszcze wcześniejszej, której I wojna światowa była logiczną konsekwencją. Chodzi tutaj o wojnę francusko-pruską w latach 1870-1871, która zakończyła się klęską francuskiej armii pod Sedanem, upadkiem II Cesarstwa i utratą Alzacji i Lotaryngii. Pamięć o tym upokorzeniu, wiążąca się zarówno z żądzą rewanżu na Niemcach i odebrania im utraconych ziem, jak i z lękiem przed Niemcami, którzy dzięki klęsce Francuzów zjednoczyli się w jedno potężne państwo, naznaczyła życie narodu francuskiego na wiele dziesiątków lat. Świadectwo ówczesnego stanu ducha znaleźć można np. u Sartre’a, który w „Słowach” kreśli portret swojego dziadka Alzatczyka żyjącego na wygnaniu w Paryżu.

 

Wracamy zatem do roku 1909, do Baden-Baden, gdzie kilkuset wolnomularzy francuskich spędza trzy piękne lipcowe dni w gościnie u braci niemieckich. Uczestniczą w specjalnie dla nich zorganizowanym koncercie w parku uzdrowiskowym i przyjęciu w największej sali domu zdrojowego, zwiedzają automobilem malownicze zakątki Badenii, a także odwiedzają świątynię loży „Badenia” i wysłuchują licznych okolicznościowych przemówień. Co jednak jest powodem tego uroczystego zgromadzenia i jego radosnej, podniosłej atmosfery? Odpowiedzi dostarcza wstęp broszury: „Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że po raz pierwszy od 1870 roku wolnomularze francuscy przybyli na ziemię niemiecką, ażeby uścisnąć dłoń niemieckich braci i żeby razem z nimi głośno proklamować szlachetną misję masonerii, z niezłomną wolą jej wcielenia w praktykę. (…) trzeba było poczuć ten entuzjazm, który się podniósł wobec uroczystych proklamacji zbliżenia francusko-niemieckiego, naznaczonego perspektywą doskonalszego zbliżenia w przyszłości, którego sobie życzymy, nie tylko dla dobra obu narodów, ale także – w duchu masońskim – dla dobra całej Ludzkości”. Ukoronowaniem zgromadzenia było podpisanie oficjalnego traktatu między Wielkim Wschodem Francji a Wielkimi Lożami Niemieckimi.

 

Broszura składa się z przemówień mistrzów wolnomularskich zaangażowanych w pojednanie obu narodów i pozwala odtworzyć, jak proces ten przebiegał. Otóż dowiadujemy się, że – jeśli chodzi o Wielki Wschód Francji – inicjatywa przywrócenia zerwanych w 1870 r. kontaktów z wolnomularzami niemieckimi wyszła w 1906 r. od braci z Lyonu, a została podjęta przez braci ze Strasburga. Zaangażowały się w nią następnie loże z Nancy i Colmaru. Przypomnijmy, że Strasburg i Colmar to miasta alzackie, dzisiaj w granicach Francji, a wówczas w granicach Niemiec. Umożliwiono w ten sposób dwa pierwsze zgromadzenia braci niemieckich i francuskich w Szwajcarii, a więc na neutralnym gruncie, w 1907 i 1908 r. Jeszcze wcześniejsze w czasie okazują się starania drugiej co do wielkości obediencji francuskiej, tj. Wielkiej Loży Francji. Ta bowiem wykorzystała Wystawę Światową w 1900 r., żeby zaprosić przebywających z tej okazji w Paryżu braci niemieckich do prac pod egidą loży „Cosmos”. To wówczas po raz pierwszy od 1870 r. bracia niemieccy zostali oficjalnie przyjęci w loży francuskiej, co spotkało się z owacją obecnych tam braci belgijskich, angielskich, amerykańskich i innych. Spotkanie zaowocowało nawiązaniem oficjalnych stosunków między Wielką Lożą Francji a Wielkimi Lożami Niemieckimi, a nawet powołaniem do życia niemieckiej loży „Goethe” na Wschodzie Paryża w 1907 r.

 

Z pełnych wzruszenia, podniosłych w formie przemówień wolnomularzy obu nacji wygłaszanych w Baden-Baden w lecie 1909 r. przebija przekonanie o okrucieństwie i bezsensie wojny oraz wiara, że z samych zasad wolnomularstwa wynika dla masonów obowiązek poszukiwania środka zaradczego na to przerażające zło. Ideały masońskie są nieśmiertelne i choćby nawet zostały wdeptane w ziemię, wystarczy odwaga kilku braci dobrej woli, żeby je podnieść i żeby zabłysły na nowo blaskiem silniejszym niż kiedykolwiek. One właśnie pozwoliły na odbudowanie braterskiej więzi między wolnomularzami obu krajów. I stało się tak zarówno wbrew krzykom nacjonalistycznej prasy po obu stronach granicy, jak i – podkreślmy ten fakt – pomimo wrogości we własnych szeregach, w tym niechęci ze strony wolnomularskich przywódców. Tym większa jest zatem radość ze zwycięstwa. Ale zadanie braci w fartuszkach nie jest zakończone. Skoro już odnowili więzy między francuskim i niemieckim wolnomularstwem, mają odtąd za zadanie pracować na rzecz pojednania między oboma wielkimi narodami. Oto zadanie, które z uwagi na swój ogrom godne jest być celem pracy wolnomularzy. Zniosą oni rzucane na nich obelgi, a siłę czerpać będą z myśli, że w dniu, kiedy Niemcy i Francja będą pojednane i złączone, nastąpi na zawsze koniec wojen i nastanie jutrzenka powszechnego braterstwa.

 

Drodzy Bracia, drogie Siostry!

 

Słuchając tych wzruszających, przepojonych optymizmem słów pomyśleliśmy zapewne wszyscy o tym samym: o ponurym epilogu, jaki historia dopisała do radosnego święta braterstwa i pokoju, którym cieszyli się nasi bracia w letnie dni 1909 r. Już za kilka lat rozpęta się przecież piekło I wojny światowej, przy której okrucieństwie zblednie wspomnienie o niecałych dwustu tysiącach ofiar wojny francusko-pruskiej… I że za kolejnych 20 lat wybuchnie II wojna światowa, której hekatomba przyćmi wszystko, co ludzkość dotąd w tej dziedzinie widziała. Jednym z architektów polityki kolaboracji w podbitej przez hitlerowskie Niemcy Francji okaże się ambasador III Rzeszy Otto Abetz, inicjowany zaledwie kilka lat wcześniej we wspominanej tutaj loży „Goethe” w Paryżu. Wolnomularskie ideały pokoju i powszechnego braterstwa bardziej niż kiedykolwiek wcześniej zostaną wdeptane w ziemię.

 

Ale też pomyśleliśmy pewnie wszyscy i o tym, że ideały, które wydawały się skazane wyrokiem historii na śmierć wśród śmierci milionów, ożyły wśród ciemności zniszczeń i zajaśniały na gruzach starego świata, przyświecając silniejszym niż kiedykolwiek blaskiem budowie zjednoczonej, wolnej od wojen Europy – dokładnie tak, jak z proroczym optymizmem głosili nasi poprzednicy w masońskim łańcuchu pokoleń. W tym oczywiście kryje się znaczenie omawianego tutaj francusko-niemieckiego zbliżenia wolnomularskiego z początków XX wieku jako pionierskiej, mniejszościowej inicjatywy wyprzedzającej o całe dziesięciolecia procesy zbliżenia politycznego i ekonomicznego na kontynencie europejskim.

 

Rzeźba "Reconciliation - Hands Across the Divide" w Craigavon Bridge w Derry.

Rzeźba „Reconciliation – Hands Across the Divide” w Craigavon Bridge w Derry.

My, wolnomularze, wyjaśniamy meandry historii symboliką umierania i odradzania się do nowego życia poprzez oczyszczającą moc żywiołów, dualizmem światła i ciemności. Stąd czerpiemy siłę do zaczynania wciąż od początku. Wiemy też, że choć wszystko jest jednością, to człowiek sztucznie wytycza granice wyróżniając przedmiot z jego otoczenia. Dlatego dwa jest liczbą nauki, ale równocześnie stanowi antagonizm, który należy przezwyciężyć przy użyciu liczby trzy. Stąd też ciągle na nowo przeciwstawiamy tezie antytezę, żeby dojść w ten sposób do syntezy; teraźniejszość analizowana przez pryzmat historii daje nam wskazówki na przyszłość. Wiemy dziś np., że chociaż pojednanie Francji i Niemiec umożliwiło pokój w Europie, to nie doprowadziło bynajmniej do pokoju powszechnego. Uświadamiamy sobie również, zwłaszcza w kontekście narastającego kryzysu ekonomicznego, że pokój w Europie nie jest dany raz na zawsze. Tak jak świat pozostaje w wiecznym ruchu, tak i budowa, którą podjęliśmy, nigdy nie może się skończyć. Pamiętajmy, że instytucje nigdy doskonałości nie osiągają, ale że do doskonałości muszą stale dążyć. Nasi bracia w 1909 roku cieszyli się z niedawnych konferencji haskich i radowali się, że powołany dopiero co arbitraż międzynarodowy w Hadze umożliwił pokojowe rozwiązanie sporu marokańskiego między Francją a Niemcami. Niech to będzie dla nas przestrogą, abyśmy nie pokładali przesadnych nadziei w już istniejącym mechanizmach i zachętą do poszukiwania mechanizmów jeszcze doskonalszych.  Energii w naszych wysiłkach niech dodają nam te słowa jednego z naszych braci wypowiedziane w Baden-Baden w 1909 roku:

 

„Wojna to zabójstwo we wszystkich formach, to mord, gwałt, kradzież i łupiestwo w szatach świętości; to nienawiść i żądza zemsty jako jedyny rezultat dla tych, którzy przeżyli. Odwróćmy się szybko od przeszłości, gdzie wszechmoc należała do brutalnej siły i unieśmy teraz wzrok w kierunku przyszłości. Dostrzeżemy tam – bardzo daleko co prawda, ale w końcu dostrzeżemy wyraźnie to jasne i łagodne światło, które do tej pory oświetlało tylko niebo gwiaździste naszych Lóż. Oczywiście, dziś jest to tylko słaby blask, ale niemniej jednak jest to niezawodny zwiastun Jutrzenki wielkiego dnia, w którym nasz masoński ideał nareszcie wcielony w życie zajaśnieje nad światem”.

 

BPiotr

 

 F. Eger, Warszawa 1908, str. 94

 “Brüd :. Zusammenkunft am 3.-5. Juli in Baden Baden. Réunion des Francs-Maçons 3-5 Juillet à Baden-Baden. 1909”, egzemplarz ze zbiorów cyfrowych Bibliothèque Nationale de France, gallica.bnf.fr.

No Comments

Post a Comment