Bruk mozaikowy – Gra w klasy
Na czarnym asfalcie wymalowany białą kredą obraz człowieka. Drabiniasty tułów poprzecinany poziomymi liniami tworzy równe kwadraty zakończone okrągłą przepołowioną głową. Kwadraty umownie są biało-czarne Zaciekawione, skupione dziewczynki wpatrują się w rzucającą, która nerwowo podciąga opadającą podkolanówkę, drapie się pośpiesznie w policzek. Czy ma jakąś strategię? Nie. Bardzo chce wygrać.
Rzuca kamykiem, a ten pada na biały kwadrat. Niewiadoma. Z białego może wyniknąć wszystko i nic. Nieskończoność możliwości, na niezapisanej karcie. Oznacza początek i koniec, jak dziecko, które po długiej wędrówce wąskim ciemnym kanałem matki wydobywa się na świat i ogłusza je światło. Zaczyna długą wędrówkę, w której szuka samodzielności, wolności, doświadczania siebie, a nade wszystko miłości, która jest pierwotną potrzebą. Wędrówka jest również próbą pokonania dwoistości, ying i yang, zintegrowania elementów żeńskich i męskich, świata emocji i intelektu.
Biały, symbol inicjacji jest kolorem pierwszej fazy naszego rozwoju, który będzie prowadził do śmierci. Oznacza czystość (jak rękawiczki wolnomularza), niewinność, otwartość i tajemnicę, ale również oczekiwanie. Zatem jest to stan pasywny, neutralny, porównywalny do pustki świtu, pomiędzy dniem i nocą. Zanurzony w tym onirycznym świecie człowiek poddaje się się temu, co będzie dalej, czeka na nowe przed którym nie cofnie się do bezpiecznego łona matki. Dlatego też symbolicznie skazańcy przed egzekucją zakładają białe koszule, podobnie jak przystępujące do komunii dzieci, czy panny młode w białych sukniach. Wszyscy oni czekają na nowy etap, bo przecież śmierć, abstrahując od wiary czy religii jest również nowym stanem, wyzwoleniem od konieczności życia, utrzymywania życia i pretekstów do nadania im sensu.
Nowo inicjowany staje przed koniecznością porzucenia obecnego etapu życia, aby wejść w nowy, czyli umrzeć i narodzić się, upaść i wstać, być mniej lub bardziej świadomie wolnym i niewolnikiem. Nie możemy przecież odmówić, powiedzieć życiu; ja nigdzie nie chcę iść, wybieram stadium glona przywartego do podłoża i skupionego wyłącznie na obronie i przetrwaniu.
Dziewczynka, wychodzi ze stanu oczekiwania, rzuca kamykiem i wskakuje na jednej nodze do pierwszego kwadratu. Jej bezpieczny jeszcze świat zamknięty jest w kwadrat nakazów, zakazów, narzuconych obowiązków i ról: dziecka, córki, dziewczynki i kobiety. Jest zdumiona i zachwycona, że żyje, czuje, doświadcza. Granica pomiędzy tym co zmysłowe, cielesne, instynktowne, a rozumowe i intelektualne, jest jeszcze bardzo wyraźna, gruba i też niezrozumiała. Znika dziecięca płynność pomiędzy dobrem a złem, białym i czarnym, miłością a nienawiścią.
Dziewczynka bierze do ręki kredę i stara się ponazywać to, co czuje i doświadcza. Aby zrozumieć musi nadać nazwy. Tworzy konstrukcję, dla niej bezpieczną; czarne jest białe, dobro i zło są zdefiniowane, wyznacza cele, intelektualnie podzielone na wyższe i niższe, starając, żeby były one zbieżne z celami innych. Da jej to poczucie bezpieczeństwa i przydatności. Z czasem konstrukcja zacznie się chwiać, zaczną wypadać poszczególne piętra, życie zewnętrzne i wewnętrzne zawładnie, czy zdezintegruje walka, pomiędzy nierozwiązalnym konfliktem: potrzeby maksymalnego bezpieczeństwa i maksymalnej wolności. Wejdzie w świat walki sił dobra i zła, odrzuca jedno i drugie. Bunt staje się sposobem na siebie i nadzieją na nową tożsamość. Bardzo się z nią utożsamia. Zamiast prób połączenia przeciwieństw i twórczego zbudowania świata w którym przeciwności są naturalnie wpisane, dopełniają się, dziewczynka wybiera nihilizm, który co trudno zakwestionować, jest również jakąś konstrukcją.
Dziewczynka rzuca ponownie kamykiem i skacze na kolejny kwadrat… czarny. Staje na nim obiema nogami. Opuszcza etap inicjacji, wie więcej, choć ogarnięta bardziej namiętnościami i potrzebą odbicia się w lustrze innych, działa z pozoru tylko według swojego planu, które w wielu wypadkach daje poczucie lepkiego bezpieczeństwa. Jeśli ten nowy świat nie zostanie oparty na kodzie etycznym i moralnym, stworzonym na drodze świadomych wyborów, wartości, odpowiedzialności, rzeczywistej wymiany z innymi na płaszczyźnie emocjonalnej i intelektualnej, która będzie prowadzić do rozwoju. Jeśli będzie prowadzić do zniewolenia, lub wygodnictwa, zacznie się dusić i powoli umierać. Bunt symbolicznie wyrażony kolorem czerwonym zostanie zastąpiony czarnym kolorem żałoby, smutku i nicości. Czarny można porównać do ciszy po śmierci, bezruchu po zachodzie słońca, brakiem nadziei, czyli piekła.
W obliczu tego ostatniego człowiek świadomy końca, pozbywa się iluzji, dóbr materialnych i wszystkich innych atrybutów, których zdobywanie było treścią życia, a profity z nich płynące pozwalały zyskać szacunek i podziw innych. Stąd też obecność czarnych płaszczy w religii chrześcijańskiej i islamie, jako symbolu odrzucenia tego co doczesne i potwierdzenie wiary. Trzeba jednak pamiętać że w czarnym wnętrzu ziemi ma miejsce również regeneracja światła dziennego, czyli zalążek nowego życia. Mitologiczna Orfea wielbi noc i uważa ją za matkę ludzi i bogów, źródło wszelkiej materii ożywionej i nieożywionej. W głębi ziemi budzi się nowe życie, rodzą się nowe energie przedstawiane na greckich, czarnych wazach w postaci czerwonych symboli ognia i krwi. Czerwony – symbolicznie wyrażający preludium nowego życia występuje również na czarnej karcie śmierci w tarocie.
W drodze przez życie, czarne kwadraty są okresami chaosu, bólu, utraty, koniecznych do przejścia i do pokonania, żeby w sposób bardziej świadomy móc szukać światła, tego co dobre i wartościowe dla nas, a przez to i dla innych. Odrzucenie destrukcji, pokus i pożytków, które z niej wynikają jest dla wielu prawdziwą walką ponieważ, a może pomimo braku wiary, instynktownie czujemy, że światło, mądrość i umiejętność znalezienia szczęścia jest naszym przeznaczeniem.
Zło sprowadzi na nas śmierć i osąd innych, dobro, które będzie oczekiwaniem na nagrodę i zbawienie, może nas zabić od wewnątrz. To może w takim razie obowiązek – wyeliminowanie emocji, oczekiwania na poklask innych? Może to jest wyjście: czynić wszystko z obowiązku, na chłodno. A może pozwolić istnieć temu potworowi, w nas, nie zwracać na niego uwagi, pysznić się czynieniem dobra, które już za samą taką myśl, jest grzechem pychy?
Postać czarnych i białych kwadratów obrazuje nam kosmiczny dualizm, równowagę przeciwieństw. Jak dzień i noc. Kluczem jest poszukiwanie elementu jednoczącego przeciwieństwa. Bynajmniej nie kompromis. W tym wypadku szachownica miałaby kolor szary… Każdy kolejny krok wyzwala w stąpającej po bruku mozaikowym dziewczynce świadomość ciernistości drogi prowadzącej do wyzwolenia.
Dziewczynka rzuca kamykiem trzeci raz… trafiła na biały kwadrat. Jest bardziej śmiała i świadoma, że zbliża się do mety. Bez strachu, przeskakuje kolejny czarny kwadrat, jakby wiedziała, że na tym polu niebezpieczeństwa i demony są już oswojone, i że jest on równy z białym, niezbędny, żeby dotrzeć do pełni, czyli graficznie przestawionej głowy człowieka. Uważa jednak, żeby nie rzucać poza kwadrat, respektuje jego idealny kształt, graficzny porządek, uznaje granicę za stabilny, materialny, ziemski element, twardy punk oparcia, a nie jak na poprzednim etapie element ograniczający. Rzuca ostatni raz i skacze idealnie na pionową linię koła czyli głowy kredowego człowieka. Pokonała białe i czarne kwadraty, wie, że będą pojawiać się naprzemiennie, jak noc i dzień, jak miłość i nienawiść i w każdym z nich, śmierć będzie zapowiedzią nowego życia. Niezależnie, czy dobre czy złe z czasem znikną i pojawią się nowe.
Jest zintegrowana, połączona przeciwieństwami, oderwane elementy ułożyły się w harmonijną mozaikę. Przestała patrzeć na swoje postępowanie przez pryzmat wiary – religii, kary-nagrody, bo jak zniszczyć tego „potwora”, który jest w niej i, który tyle czynów „zewnętrznie” dobrych obraca w fałsz i pychę? Ohydne, bo ukryte zło? Ono jest w naszych myślach. Bo już sama świadomość, że robi coś „dobrego”, „poświęca się dla innych”, jest grzechem pychy.
Ostatecznie człowiek jest tylko człowiekiem… ale myślę, powinien walczyć, a tym co go prowadzi jest miłość. To miłość jest ponad dobrem i złem. Po prostu jest. Wszechogarniająca, i wznosząca. Jeżeli jest prawdziwa i nikt nie zabija się sam, śmierć staje się przeznaczeniem. To co wyróżnia świadomego człowieka, naszą bohaterkę to, umiejętność porzucenia prostej manichejskiej wizji świata cechującą profanów, umiejętność znalezienia cząstki w najgorszej rzeczy, a przede wszystkim jednoczyć to, co pozornie sprzeczne.
S:. Marzena S. B:. Albert Marciniak
—
Deska wygłoszona na Pracach Sz∴L∴ nr 16 „Jan Henryk Dąbrowski na Wsch∴ Warszawy w sobotę, 21 stycznia, 2016 E∴V∴.
Obraz tytułowy: Wystrój Loży Loża Johannis Corneloup w Paryżu; autor: Ronan Loaëc; ze zbiorów BNF
Seb
19.09.2021 at 18:02To jest bardzo pouczające i głębokie. Na pewno trzeba to przeczytać kilka razy w różnym stanie umysłu żeby znaleźć pełen sens tego tekstu.