List W∴M∴ Christine Sauvagnac
Ukochani BB:. i ukochane SS:.
Rozwój ogólnej sytuacji epidemiologicznej i wynikające z niego złagodzenie nakazów sanitarnych pozwalają nam wreszcie spotkać się ponownie. Każdy może, w ramach swojej Loży, odnaleźć właściwe dla siebie miejsce, które zajmuje przy budowie Świątyni, wśród swoich Sióstr i Braci. Oczywiście środki technologiczne pozwoliły nam przez cały miniony okres na utrzymanie więzi, ale nic nigdy nie zastąpi mocy, którą odnajdujemy w miejscu, w którym zgromadzeni jesteśmy fizycznie i w którym pracujemy w braterstwie i siostrzeństwie. Nasza praca odzyskuje wreszcie siłę i wigor w duchu braterstwa, solidarności i humanizmu, które charakteryzują naszą Obediencję.
To był niezwykły czas: wystawił na próbę ciała i dusze wielu z naszych Braci i Sióstr. Potrzeba spotkania się w celu doświadczenia ogniw w łączącym nas łańcuchu została tym samym z pewnością wzmocniona. Jednak niektórzy z nas nadal wahają się, czy wziąć udział w pracach, boją się tak bardzo, że przeżyte traumy, strach przed niepewną sytuacją czy niezrozumienie są nadal powszechne.
Pandemia poważnie zakłóciła życie Obediencji. GLCS nie została oszczędzona. Musimy teraz zacząć od nowa od dobrej strony i wspólnie odbudować solidne fundamenty bratersko siostrzanego, inicjacyjnego i duchowego zjednoczenia.
Niektórzy z nas nie powrócili, aby zapełnić kolumny naszych świątyń. Kilkoro naszych Braci i Sióstr przeszło na wieczny Wschód, czasami zbyt dyskretnie. Pamięć o nich, niezależnie od ich przynależności obediencyjnej, pozostanie na zawsze żywa w naszych sercach, a ich światło nigdy nie przestanie oświetlać naszej pracy. To przede wszystkim do nich, do ich rodzin, ich bliskich kieruję dzisiejszą myśl. Do nas należy kontynuowanie tej pracy, abyśmy tak w naszej Świątyni, jak i w społeczeństwie mogli przyczynić się do przygotowania lepszej przyszłości. Niektórzy i niektóre obrali – z osobistych pobudek – inną drogę. Myślę również o nich i życzę im wszystkiego dobrego na drogach, które wybrali.
Nasza obecność do Loży nie jest trywialną rutyną. Nasze posłuszeństwo opiera się na tryptyku mieszaności (fr. mixité), świeckości i teizmu duchowego. Pojęcia te rozwinęłam w poprzednich swoich wystąpieniach. Tryptyk wartości republikańskich zrodzony wraz z masonerią „Wolność, Równość, Braterstwo” winien być odczytywany także w kontekście duchowym. A zatem, kilka słów o pierwszej z nich: o wolności.
Mówimy tu nie tylko o wolności, która zatrzymuje się tam, gdzie zaczyna się wolność innych. Lecz także o wolności istoty w obliczu nakazów twórców fałszywych „prawd”. Chciałabym tylko dać wam kilka wskazówek na temat pracy duchowej, którą mamy do wykonania w odniesieniu do wolności. Oto dwie lub trzy rzeczy, których uczymy się powoli w Loży:
- Nie pozwólmy się odciągnąć od spraw zasadniczych przez zalew nagabywania i nieistotnych informacji;
- Nie twórzmy fałszywych problemów, aby bez końca rozwodzić się nad rozwiązaniami;
- Nie pozwólmy się przytłaczać stopniowo temu, co wydaje się być nie do przyjęcia, jeśli miałoby nas przytłoczyć za jednym razem;
- Nie odkładajmy pochylenia się nad trudnościami na później;
- Nie rozmawiajmy z bliźnim „jak z dzieckiem” i nie zgadzajmy się na to, by mówiono do nas „jak do dzieci”. Wszyscy wtajemniczeni są dorośli i równi;
- Nie używajmy emocjonalnych argumentów i trzymajmy się rozsądku i refleksji w naszych wymianach;
- Nie ulegajmy ignorancji i przeciętności w obliczu argumentów i słów wypowiedzianych z pozycji autorytarnej;
- Nie pobłażajmy przeciętności;
- Nie ulegajmy poczuciu winy w obliczu trudności życiowych;
- Chrońmy się przed grupami i jednostkami, które zachowują się tak, jakby znały nas lepiej niż znają siebie – pomimo rosnącej przepaści między wiedzą publiczną a tą posiadaną i wykorzystywaną przez elity.
Masoneria nie jest przewodnikiem postępowania ani kozetką psychoanalityka, lecz rytuałem, który sam z siebie szerzy postawę duchową. Postawę, która winna stanowić dla nas swoisty „język ojczysty”. To nie dyskurs o dyskursie, ale symboliczna praktyka, wielki powiew świeżego powietrza wokół świętej przestrzeni.
Czy nasze zasady nie wydają się czasem przestarzałe? Udowodniły one swoją wartość, ponieważ wykraczają poza nakazy tymczasowości. Dlatego wielu i wiele z nas pragnie wznowić „osobistą pracę wewnętrzną”, która wraz z tzw. wolnością republikańską może przynieść nam wolność ludzkości.
To dlatego masoneria sama jest wolna i dlatego masoni i masonki chcą być wolnymi. I dlatego to, co przeżywamy w naszych Świątyniach i w naszych relacjach z nami samymi i innymi, nie może być „opowiedziane” inaczej jak tylko po kawałku i fragmentarycznie oraz z perspektywy różnorodności: kultowej i duchowej.
Christine Sauvagnac
Wielka Mistrzyni
No Comments