Światło w Jaskini
Cz.: M.:, D.: BB.: i SS.: w ich St.: i U.:
Alegoria należy do najbardziej uniwersalnych form literackich i plastycznych. Towarzyszy ona naszej kulturze od starożytności, zawsze będąc tłumaczką ważnych idei, pojęć oraz wydarzeń. Z alegorią spotykamy się już w dzieciństwie, słuchając, czytanych nam przez rodziców, bajek. Jak pisze Vladimir Propp w swoim fundamentalnym dziele Morfologia Bajki, bajki są przekazem uniwersalnych prawd moralnych, ukazują zmagania dobra ze złem oraz napełniają nadzieją na zwycięstwo tego pierwszego. W sztukach plastycznych znajdziemy bardzo wiele przedstawień parabolicznych. Zwięzłość oraz symbolizm alegorii pozwala tworzyć bogate w znaczenia formy, opisujące za pomocą jednego tylko dzieła, cały zbiór wiedzy lub idei. Weźmy jako przykład znany obraz Delacroix pt. Wolność wiodąca lud na barykady. Idee Wielkiej Rewolucji Francuskiej są personifikowane w nim pod postacią kobiety z karabinem z jednej ręce i francuską flagą w drugiej. Widzimy zatem, że ten uniwersalizm, zwięzłość i plastyczność alegorii pozwala jej być zrozumiałą oraz długowieczną.
Wolnom.: również korzysta z takiego uniwersalnego charakteru alegorii. Mit założycielski Zakonu, opisujący śmierć Hirama Abiffa, jest także parabolą, przekazem symbolicznym, ważnych dla nas idei i wartości. Obecne w Naukach Masońskich symbole oraz ich uniwersalizm są z całą pewnością tym, co pozwala naszemu Braterstwu trwać nieprzerwanie przez setki lat oraz być obecnym niemal w każdej kulturze i pod prawie każdą szerokością geograficzną. Uważam, że bez tych alegorycznych, symbolicznych przekazów nasz Zakon nie stworzyłby Łańcucha Jedności między Chrześcijanami, Żydami, Muzułmanami, Buddystami, Deistami oraz Ateistami, a on sam i pamięć o nim byłaby tylko kolejną wzniosłą ideą pogrzebaną przez piaski czasu.
Po tej wstępnej dygresji, wróćmy jednak do zasadniczego tematu niniejszej Deski, jaką jest Wolnomularska interpretacja platońskiej alegorii o Jaskini. By jednak przejść do tematu, chciałbym pokrótce przedstawić Wam D.: BB.: i SS.: postać Platona oraz te elementy jego filozofii, których opisywany obraz jest manifestacją.
Platon Ateńczyk żył lat 80, od 427 do 347 r. p.n.e. Jak podaje Władysław Tatarkiewicz, był to czas złotego wieku Aten, skąpanych w atmosferze najwyższej kultury starożytnej, na którą złożyło się państwo Peryklesa, sztuka Fidiasza oraz ruch etyczny i naukowy, stworzony przez Sokratesa.
Sam Platon pochodził ze znakomitego rodu, matka miała przodka w Solonie, ojciec należał do Kodrydów. Za młodu otrzymał staranne wychowanie i, w duchu prawdziwie greckim, kształcił zarówno ciało, jak i umysł. Podobno to właśnie nauczyciel gimnastyki, nadał młodemu Arystoklesowi przydomek „Platona” za jego bary szerokie. W igrzyskach olimpijskich i istmijskich odnosił zwycięstwa. Ćwiczył się w poezji, malarstwie i muzyce, a choć twórczość jego innym poszła torem, pozostał na zawsze artystą.
Naukowe studia również rozpoczął wcześnie: słuchał Kratyla heraklitejczyka, znał pisma Anaksagorasa. Mając lat dwadzieścia poznał Sokratesa, któremu towarzyszył przez 8 lat – aż do jego śmierci. Okres ten mocno wpłynął na kulturę logiczną i etyczną Platona. Dał też mu możliwość zetknięcia się z różnymi prądami umysłowymi, które reprezentowali uczniowie Sokratesa: Antystenes, Arystyp, Euklides i inni.
Po śmierci Sokratesa opuścił Ateny; zaczęły się jego lata wędrówki. Jak podaje Tatarkiewicz, Platon odwiedził podobno Egipt, gdzie został inicjowany w tamtejsze misteria. Bywał również w Italii, w ojczyźnie eleatyzmu i pitagoreizmu; odwiedzał Archytasa w Tarencie i starego Timaiosa pitagorejczyka w Lokri.
Podróże Platona trwały dwanaście lat, a do Aten powrócił już jako człowiek zupełnie dojrzały. Założył szkołę w gaju Akademosa, gdzie oddawał się pracy pisarskiej i nauczycielskiej. W otaczającym go życiu politycznym bezpośredniego udziału nie brał. Pragnął jednak zastosować swoje idee, by zmienić cały ustrój polityczny, a „filozofów uczynić królami”. Pomimo prób podjętych w Atenach i Syrakuzach, występy polityczne filozofa skończyły się niepowodzeniem i rozczarowaniem na całej linii.
Z wyjątkiem tych dwóch przerw politycznych, ostatnie czterdzieści lat życia Platona przeszły w Atenach w nieustannej pracy naukowej i nauczycielskiej. Rodziny nie założył; jedyną jego rodziną była Akademia. Mieszkał przy szkole, żył otoczony uczniami. Żył zresztą wygodnie: Diogenes cynik oburzał się na zbytek jego mieszkania. Do końca życia rozwijał i ulepszał swe poglądy; przed samą jeszcze śmiercią poprawiał napisaną przed wielu dziesiątkami lat I księgę Państwa.
Umarł spokojnie w podeszłym wieku. Śmierć jego nastąpiła w dniu jego urodzin, a był to dzień zjawienia się Apollina na ziemi. I legenda związała Platona z bogiem słońca: to syn Apollina, a lata jego życia to niemal święta liczba muz w drugiej potędze. Zaraz po śmierci złożono mu ofiarę i coraz bardziej z biegiem czasu otaczano czcią tego mędrca, boskiego męża, półboga. A uczniowie jego i uczniowie uczniów, obchodząc corocznie święto jego narodzin i zgonu, chwalili w hymnie dzień, w którym bogowie dali ludziom Platona.
Co ciekawe, Platon był jednym z najważniejszych sympatyków i popularyzatorów filozofii pitagorejskiej. Zapoznał się z nią przez Archytasa i Timaiosa, a może też przez Simmiasa i Kebesa, którzy należeli do pitagorejskiego związku w Tebach. Platon przejął bardzo wiele zarówno z teorii matematycznej bytu, jak i z mistycznej teorii duszy; przyjął też wszystkie ich odkrycia astronomiczne, a czynnik pitagorejski stał się jednym z głównych składników jego systemu. Dzięki autorytetowi Platona i w jego ujęciu poglądy pitagorejskie znalazły ogromne rozpowszechnienie.
Osią filozofii Platona było pojęcie Idei. Pod tym terminem rozumiał on byt, który bezpośrednio nie jest dany. Idee Platona były posokratesowską odpowiedzią na te same zagadnienia, na które przedtem odpowiadała liczba pitagorejczyków, żywioły Empedoklesa czy atomy Demokryta. Były one czymś, co komponuje rzeczywistość, ale istnieje poza poznaniem zmysłowym.
Platon stawiał niemal znak równości między bytem a Ideami. Mówił, iż bytem można nazwać to, w czego naturze leży, aby być, i co przeto nie może przestać być. Rzeczy w takim rozumieniu nie są już bytem; bytem są wieczne i niezniszczalne idee. Jedynie idee istnieją, a o rzeczach można powiedzieć co najwyżej, że – stają się. Rzeczy są w stosunku do bytu tylko tym, czym w stosunku do nich samych są cienie lub odzwierciedlenia na wodzie: są jedynie przelotnymi zjawami.
Idee i rzeczy, byt i zjawiska, aczkolwiek nierównej realności i doskonałości, jednakże są ze sobą związane. Sama wspólność nazw między rzeczami a ideami (np. „rzeczy piękne” albo „idea piękna”) wskazuje na ich związek. Rzeczy, nie dorównując ideom, są jednak do nich podobne; w Historii Filozofii czytamy, że Platon tłumaczył to tym, że są zależne od idei; zależność ta nie jest natury przyczynowej, idee są nie przyczynami, lecz wzorami rzeczy. Mają niejako „uczestnictwo” w ideach i przez to przyjmują ich własności. Widzimy jakby „obecność” idei w rzeczach. Natura obu światów jest różna, ale układ ten sam. Innymi słowy można rzecz, że porządek realnego świata jest odwzorowaniem świata idei.
W tym miejscu chciałbym się jednak zatrzymać, gdyż posiadamy już niezbędną Wiedzę by móc zająć się rozważaniem tematu niniejszej Deski.
Platon swój pogląd na naturę bytu i rozumienie pojęcia Idei, bodaj w najbardziej plastyczny i dostępny sposób przedstawia za pomocą słynnej paraboli Jaskini. W nakreślonym przez niego obrazie, widzimy jeńców, ludzi, którzy całe swoje życie spędzili przykuci do ściany w jaskini, a których więzy w znaczący sposób ograniczają ruch ciał. Światło dnia, które wpada do jaskini oraz blask ognia zza ich placów, rzuca cienie na przeciwległą ścianę. Są to cienie zwierząt, roślin, towarów oraz ludzi, którzy przechodzą osłoniętą murem ścieżką. Widowisko to przypomina teatr, z widownią, sceną oraz aktorami. Tak owi jeńcy trwają od lat dziecinnych, nie mając pojęcia o tym, że gdzieś tam, w górze istnieje świat realny. Platon w ten sposób stara się przedstawić naturę idei. Człowiek, jeniec uwięziony w tej jaskini, widzi jedynie cienie tego co istnieje naprawdę, widzi rzeczy, ale nie dostrzega tego co nadaje im formę.
Podobnie jak Platon także i Wolnom.: rozpoznaje w symbolice jaskini ciemność ignorancji. Dla nas, Wolnom.: niesie jednak dodatkowy przekaz. Jaskinia ta jest bowiem również więzieniem duszy i intelektu; ciemną celą zbudowaną z głupoty, fanatyzmu, tyranii; schronieniem dla zabójców Hirama. Czarno-białe cienie rzucane na ścianę, to manichejskie osądy profana, oceniające ludzi, wydarzenia, rzeczy jedynie w perspektywie dobra i zła. Jak wiemy, Wolnom.: musi odrzucić tę perspektywę i zawsze starać się dostrzegać w nich pierwiastek Dobra.
Platon jednak zaznacza, że przykuci do ściany jeńcy są zadowoleni ze swojego położenia. Nie znając innej rzeczywistości, startują w wyścigach i rozdają zaszczyty tym, którzy w najbystrzejszy sposób są w stanie dostrzec to co znajduje się przed ich oczyma; najdoskonalej pamiętają to co pojawiło się w przeszłości, lub wydumają to co może wyłonić się wkrótce. Analogicznie profan jest zadowolony ze swojego zbrukanego oblicza, i tak jak ci jeńcy, żyje w ciemności spekulacji, bez intelektualnego wzrostu oraz karmi się ułudnymi sukcesami.
Analogię do tak rozumianej ciemności spostrzec możemy w rytuale Inicjacji. U.: zanim otrzyma Światło jest prowadzony w ciemnościach, które rozdzierają raz-po-raz zmysłowe bodźce. Tak jak cienie w jaskini budują one rzeczywistość neofity, rzeczywistość osadzoną w ciemnościach i zakrywającą to co otacza go naprawdę.
Podobnie jak w Wolnom.: U.:, tak w platońskiej alegorii przedstawiona zostaje nadzieja. W tekście czytamy, że jeńcy zostają oswobodzeni, a ich okowy zrzucone. Platon mówi o tym akcie, że zostali „uleczeni z nieświadomości”; wykazuje, że naturalnym odruchem jest, że wolny człowiek zwraca się ku Światłu. Świadomość jest wiedzą, możliwością poznania, a więc i płomieniem rozświetlającym ciemność. W alegorii jest nim blask ognia, który jaśni się za plecami skazańców, i do którego zwracają oni swoje oblicza wnet po uwolnieniu, a w Wolnom.: – Światło Inicjacji.
Platon opisuje, że blask światła oślepia uwolnionych i sprawia cierpienie ich oczom. Można to rozumieć w ten sposób, że obraz oświetlonych rzeczy, a nie ich cieni, wprawia umysły skazańców w zakłopotanie i powoduje, że realniejsze zdaje się to co jawiło się na ścianie jako cień, niż rzecz, która jest jego przyczyną. Następnie filozof objaśnia, że ci więźniowie, pozostawieni w obliczu wolności poznania, niechybnie chcieliby powrócić do tego co znali w przeszłości. W Przypowieściach Salomona czytamy: jak pies wraca do tego, co zwymiotował, tak głupiec wraca do swoich głupstw.
W obrazie tym możemy doszukać się cierpienia neofity w Izbie Rozmyślań, a nawet U.:. który, pozbawiony opaski, zostaje postawiony przez obowiązkami, wynikającymi z drogi Wolnom.: – w St.: U.:: mozolnej pracy Młotem i Dłutem. Wielu chce powrócić do poprzedniego stanu, który daje ułudę bezpieczeństwa i stabilności. Czyż znane, biało-czarne cienie nie są łatwiejsze do opisu i nazwania niż wielobarwne rzeczy, które je tworzą?
Platon w swojej paraboli przedstawia jednak alternatywę dla tak tragicznego losu. Z pomocą zagubionemu skazańcowi przychodzi nieokreślona bliżej siła, która wyciąga go z jaskini i wystawia na blask światła dnia.
Zatrzymajmy się w tym miejscu i zadajmy pytanie o tę siłę, która pozwala skazańcowi ujrzeć rzeczywistość w pełnym blasku. Platon w omawianej alegorii mówi, że jest to osoba, która gwałtem wlecze owego nieszczęśnika (czyżby?) po kamieniach i stromiznach ku wyjściu, wbrew jego protestom i wbrew tęsknocie pozostawianym w tyle życiem.
Rozważając rytuał Inicjacji, tę aktywną siłę widzę w osobie M.:, który pewnie trzymając dłoń neofity, prowadzi go ku Prawdziwemu Światłu. Scena ta ujawnia piękno Wolnom.: Brater.:, które, odmiennie od platońskiej paraboli, jest pozbawione brutalności i kwestionowania wolnej woli. Myli się jednak ten, który sądzi, że siła ta manifestuje swą moc jedynie podczas rytuału Inicjacji. Brater.: Wolnom.: nigdy nie ustaje, tak jak uścisk dłoni zawsze spaja nasz Łańcuch Jedności. To ono stanowi subtelną nić Ariadny, która pewnie wskazuje nam właściwą, choć przeważnie nie łatwą, drogę ku Prawdziwemu Światłu.
U Platona czytamy, że skazaniec, wystawiony na promienie światłości dnia, miałby w ten czas oczy pełne blasku i nie mógłby widzieć ani jednej z tych rzeczy, o których mu teraz mówiono, że są prawdziwe. Pod tymi słowy, możemy rozumieć, że poznanie natury rzeczy, Idei nimi rządzących, poprzedza nagłe oślepienie. Nie jesteśmy w stanie ich pojąć, póki nie podążymy ścieżką poznania.
W platońskiej alegorii, moment ten przypomina mi, chwile po mojej własnej Inicjacji. Przyzwyczajony do rozumowego pojmowania rzeczywistości, z lekką dozą arogancji odnośnie własnych możliwości poznawczych, zostałem skonfrontowany z absolutną niewiedzą na temat otaczających mnie przedmiotów, sensu wypowiadanych słów oraz gestów. Momenty te mogę przyrównać do oślepienia skazańca, wywleczonego z jaskini, na światło dnia. Oswajać i rozumieć rzeczywistość wokół mnie musiałem krok po kroku, na kształt oczu, które przyzwyczajają się do nadmiernego blasku. Jak pisze Platon:
[…] Naprzód było mi najłatwiej dojrzeć cienie, potem w wodach odbicia ludzi i innych przedmiotów, ciała niebieskie i niebo samo po nocy łatwiej by mógł oglądać patrząc na światło gwiazd i księżyca, niż po dniu widzieć słońce.
[…] Dopiero na końcu, myślę, mógłby patrzeć w słońce, a nie na jego odbicie w wodach, i nie mieć go tam, gdzie ono nie jest u siebie, ale słońce samo w sobie i na swoim miejscu mógłby dojrzeć i mógłby oglądać, jakie ono jest.
[…] Potem by sobie wymiarkował o nim, że od niego pochodzą pory roku i lata, i że ono rządzi wszystkim na świecie widzialnym, i że jest w pewnym sposobie przyczyną także i tego wszystkiego, co oni tam poprzednio widzieli.
Dla mnie, opis ten stanowi egzemplifikację masońskiego Poznania. Nasz umysł nie jest bowiem zdolny do poprawnego zrozumienia w jednej chwili całego ogromu idei, zgromadzonych w naszej Wolnom.: Skarbnicy. Do tego potrzebna jest nieustanna Praca, zarówno nad swoim intelektem jak i duchem. Działanie to stopniowo, krok po kroku, przybliża nas do zrozumienia Idei stojącymi za dostrzeganymi przez nas Symbolami, a te z kolei, do Prawdziwego Poznania.
Na zakończenie
Platońska parabola bywa używana do ilustrowania rozwoju człowieka rozumnego, w drodze edukacji, wychowania filozoficznego. Nie jest moją intencją byście odnieśli wrażenie, D.: BB.: i SS.:, że jest ona przedstawieniem zasad Wolnom.:. O ile doszukamy się w niej elementów wspólnych, podobnych przedstawień symbolicznych, to myślę, że wynikają one z uniwersalizmu zasad moralnych i celów jakie stawia przed sobą rodzaj ludzki, a także z cech samego symbolu. Niemniej uważam, że platońska Jaskinia jest obrazem wielce inspirującym, mogącym mocno zakotwiczyć się umyśle człowieka poszukującego Prawdy i stanowić jedną z gwiazd wskazujących mu drogę.
Dawid Tułowicz
Deska wygłoszona w St.: U.:, dnia 7 grudnia 6013 r. podczas Prac Sz.: L.: Erasmus Roterodamus na W.: Ustronia. W pracy oparłem się na Historii Filozofii Władysława Tatarkiewicza.
No Comments